niedziela, 10 października 2010

Fotograf, fotografik, fotografujący, fotografista...

Chyba tylko język polski zna rozróżnienie między fotografem a fotografikiem. Ten ostatni ma być Artystą (przez duże A) i wyraźnie odróżniać się od tego pierwszego, będącego rzemieślnikiem (przez małe r). Ale jaki sens ma takie rozróżnienie, którym uszczęśliwił nas Jan Bułhak?

Kiedyś fotograf to był taki ktoś, kto umiał zrobić zdjęcie. Ustawić aparat, włożyć do niego materiał światłoczuły, naświetlić, wywołać, powiększyć i to w dodatku tak, żeby w ostatecznym efekcie coś jeszcze było widać. O ile dawniej te umiejętności zasługiwały na nazwę, dzisiaj każdy umie zrobić zdjęcie, na którym obiekt fotografowany będzie rozpoznawalny (nie świadczy to bynajmniej o rozpowszechnieniu jakichkolwiek umiejętności, a wyłącznie o inwazji zautomatyzowanej techniki).

Fotografik miał być kimś więcej - artystą, którego obrazy mają wartość nie tylko poprawności technicznej, ale niosą w sobie coś więcej. Problem w tym, że artystą fotografik jest z definicji. A artysta to brzmi dumnie, choć - przyznajmy - czasami pretensjonalnie.

Dzisiaj słowo fotograf oznacza zawód, choć kryteria profesjonalizmu bywają dwojakie: finansowe (fotografem jest ktoś kto się z fotografowania utrzymuje) lub jakościowe, a z tymi różnie bywa. Fotografik - ma być artystą, ale tu zwłaszcza nie wiadomo wg. jakich kryteriów (znam jedno - legitymacja ZPAF uprawnia do używania tytułu artysty fotografika).

W opozycji do tego rozróżnienia zaistniało w pewnym gronie bardzo ładne określenie: fotografista. Podoba mi się, bo jest niemal neutralne, okraszone szczyptą ironii wobec Bułhakowskiego (od Bułhaka, nie Bułhakowa) rozróżnienia i - w moim odczuciu - akcentujące głównie pasję do wykonywanej czynności.

Okazuje się jednak, że do języka wdziera się jeszcze inny wytrych - zastąpienie rzeczownika czasownikiem. Już nie jesteś matematykiem, tylko fotografujesz? - zapytała mnie znajoma z dawnych lat, wysyłając zaproszenie do znajomych na Facebooku. (Swoją drogą - zupełnie jakby to się wykluczało...). On fotografuje - mówi o swoim partnerze Maria Peszek w wywiadzie dla Dużego Formatu GW. Nie nazywam siebie fotografem. Po prostu robię zdjęcia - mówi Łukasz Baksik przy okazji otwarcia swojej wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej.

I to chyba jest bardzo rozsądne podejście. Bo nie sądzę, żeby w XXI wieku czynność którą wykonujemy (z zamiłowania, dla pieniędzy lub z zamiłowania do pieniędzy) określała w pełni naszą tożsamość.