niedziela, 5 grudnia 2010

Na kilka nocy, czy na dłużej?

Zbulwersowanych lub zainteresowanych erotycznymi zwierzeniami zawiodę: nie o romansach będzie, lecz o miastach i noclegach. I jak zwykle o fotografowaniu - właśnie miast.


Nie wiem, czy formalnie istnieje taki gatunek fotografii, ale lubię robić coś, co karbik nazwała kiedyś w moim wykonaniu portretem miasta. Staram się połączyć - w formie cyklu zdjęć - fotografię architektury, przestrzeni miejskiej, streetphoto i czasem detalu. Od tego, co miasto czysto fizycznie tworzy, do tego, co decyduje jakim ono jest.W zeszłym roku ofiarą mojej fotografii padły Praga i Wrocław.

Z konieczności różne miasta odwiedzam na krótko. Spędzam w nich noc, weekend, czasem tydzień. Fotografuję wtedy intensywnie, wstaję wcześnie by uchwycić poranne światło, ruszam ze statywem o niebieskiej godzinie na ładnie podświetlone budynki, w dzień z aparatem w dłoni podpatruję zachowania ludzi. Wyjeżdżam zawsze z pewnym niedosytem, myślę sobie jakie zdjęcia mógłbym zrobić, gdybym tu mieszkał, mógł poczekać na mgłę, na śnieg, deszcz, jesień, wiosnę. A jednocześnie wyjeżdżając chcę zawsze stworzyć jakąś zamkniętą całość. Nawet gdy wrócę po miesiącach czy latach - przestaje między mną i miastem iskrzyć, nie mam ochoty fotografować i odkrywać od nowa. Romanse są burzliwe, lecz krótkotrwałe.

Zupełnie inaczej jest z Warszawą, w której mieszkam. Niby tu właśnie mam możliwość osiągnąć wszystko, czego nie mogę w Krakowie, Pradze, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku. Mogę fotografować wiosnę, mgłę, zimę, fotografować rano, wieczorem, w południe, o północy - niby mogę, ale nie potrafię. Warszawę znam już prawie od 35 lat i rzadko budzi we mnie emocje, które można przełożyć na obraz. Nie dlatego, że jest brzydka - taka pierwotna estetyczna ocena tematu nie musi przekładać się przecież na ocenę fotografii. Dlatego, że jestem do niej przyzwyczajony od dziecka, i choc nawet ją lubię, to mnie nie zaskakuje i nie ekscytuje. Czasem zazdroszczę za to tym, którzy to potrafią: Sławkowi Rogowskiemu, Pawłowi C., Kimi'emu. Zazdroszczę i podziwiam, bo choć dobre zdjęcia w Warszawie zrobić umiem - to jej portretu nie potrafię.


A piszę to pod wpływem tego, że w ostatni ciepły jesienny weekend naspacerowałem się sporo po Krakowie. Zapraszam więc na CRACOWalk, czyli foto-spacer po tym mieście.